czwartek, 30 września 2010

Porównanie lekcji polskiego w powieściach „Syzyfowe prace” oraz „Ferdydurke”

Porównanie lekcji polskiego w powieściach „Syzyfowe prace” oraz „Ferdydurke”

System szkolnictwa w historii polski wyglądał różne, zależnie od wieku, prawa, sytuacji politycznej. Konsekwencją tego są różnice w formie prowadzenia lekcji. Na to, co dzieli i łączy ma także wpływ nauczyciel, jego podejście do ucznia, wiedza i materiał, który przerabia oraz uczniowie dla których to wszystko robi. Jak mogą być ukazywane lekcje przedstawiane w literaturze polskiej? Zastanowię się nad tym w mojej pracy, porównując dwa opisy lekcji języka polskiego z powieści: „Syzyfowe prace” (rok 1897) Stefana Żeromskiego oraz „Ferdyrurke” (1937 rok) Witolda Gombrowicza.

Dzieło Stefana Żeromskiego przedstawia szkołę w zaborze rosyjskim. Istotną rolę odgrywają warunki, w jakich jest przeprowadzana lekcja polskiego: jest to przedmiot nieobowiązkowy, panuje zakaz rozmów po polsku, natomiast polskie wiersze tłumaczone są na język rosyjski i właściwie na tym kończy się typowa lekcja „języka miejscowego”. Nauczyciel, profesor Sztetter prowadzi lekcję schematycznie, nie stara się zaciekawić uczniów ani nawiązać z nimi kontaktu. Sztywno trzyma się zasad i zabrania rozmów w języku polskim, gdyż boi się o utratę pracy i wydaje mi się, że jedynie chodzi mu o zarobek, a nie nauczanie z powołania, o czym może świadczyć jego postawa, gdy wchodzi do klasy: „Sztetter wszedł do klasy jak zwykle z wyrazem niechęci na twarzy(...)”. Taki sposób prowadzenia lekcji jest dla uczniów nudny, więc - moim zdaniem - chodzą na ten dodatkowy przedmiot jedynie dla zasady lub przez wolę rodziny. Uczniowie w klasie zajmują się swoimi sprawami, wymyślają sobie ciche zabawy, nie koncentrują się na lekcji, lecz sprawiają wrażenie zdyscyplinowanych. Cały spokój i zgodność lekcji z zasadami, które stworzył profesor Sztetter zmienia się, gdy w klasie pojawia się nowy uczeń, Bernard Zygier. Klasa, aby urozmaicić sobie nudną lekcję, wskazuje nowego ucznia nauczycielowi, który postanawia go przepytać. Zaskoczeniem dla profesora i młodzieży jest postawa „nowego”, który od razu tłumaczy na język urzędowy wiersz i szczegółowo go omawia pod względem gramatyki. Zaskakujący dla czytelnika może być fragmen: „Podmiot, orzeczenie, słowa określające, rzeczownik,zaimek, mianownik (...) itd. Brzmiały w tej klasie tak dziwnie, tak jakoś zabawnie, że wszyscy uczniowie słysząc to po raz pierwszy, spoglądali ze śmiechem to na profesora, to na ucznia(...)” - dziwne jest, iż uczęszczając na lekcję polskiego, nie znali podstawowych zagadnień z nim związanych. Jednak prawdziwe zdumienie wśród zebranych w klasie Zygier wzbudził swoją wiedzą o Mickiewiczu ( o którym uczniowie mieli nikłe pojęcie), a także recytacją „Reduty Ordona”. Chłopiec recytował w języku polskim, dlatego nauczyciel protestował(przez swój strach): „Usłyszawszy te wyrazy Sztetter zerwał się na równe nogi i zaczął machać rękami”. Po raz pierwszy coś na lekcji języka polskiego poruszyło uczniów, a nawet wzruszyło – więc jak widać - niewiele potrzeba było do zainteresowania ich.

Ferdydurkę” Witolda Gombrowicza jest utrzymana w stylistyce groteskowej, pełna ironii i parodii, nie inaczej jest we fragmencie lekcji języka polskiego. Mamy tutaj do czynienia z młodzieżą, która nie szanuje nauczyciela, robi mu wymówki, niechętnie podchodzi do nauki i głośno zachowuje się na lekcji. Uczniów ucisza dopiero uderzanie przez nauczyciela dziennikiem w biurko. Profesor jest zwany Bladaczką, mężczyzna ma problemy z opanowaniem chaosu, a uczniowie drwią z niego (krzyki, podrabiane usprawiedliwienia, nagła masowa potrzeba wyjścia do toalety). Profesor nie przekazuje wiedzy, a jedynie wygłasza puste monologi wyczytane w książeczkach. Sprawia wrażenie człowieka, który ma ubogą wiedzę, dlatego cytuje podręczniki. W przypadku sprzeciwu ze strony ucznia ciągle powtarza to samo zdanie, na przykład: nie potrafiąc uzasadnić”swojego” zdania, iż „Słowacki wielkim poetą był!” stosuje metodę powtarzania i presji psychicznej. Cała postać jest groteskowa co widzimy w powyżej wymienionych zachowaniach, a także w ubiorze belfra. Mimo złej jakości formy lekcji ma ona swoich zwolenników, grupę pod przywództwem pilnego ucznia, Syfona, ale także przeciwników nie bojących się wygłaszać własnych opinii - Gałkiewicza oraz grupę „łobuzów”, którymi dowodzi Miętus. W „Ferdydurke” lekcja polskiego nie jest ograniczona przez sytuację polityczną, lecz pomimo możliwości udanego jej przeprowadzenia, ta szansa nie jest wykorzystana.

Powyżej opisane lektury zostały stworzone w różnych dla Polski czasach: „Syzyfowe prace” to dzieło pisane podczas zaborów, „Ferdydurke” natomiast zostało napisane w wolnej Polsce. Mimo to możemy dostrzec pomiędzy nimi podobieństwa. Powieść Gombrowicza nawiązuje do dzieła Żeromskiego – cała sytuacja lekcji jest podobna, obie wykpiwają system edukacji, nauczyciela i ukazują to jak można zabić w uczniu chęć do nauki oraz to jak czasem niewiele trzeba, by go do niej zachęcić. Jednak autorzy ukazują to w inny sposób.
Stefan Żeromski podchodzi do problemu poważniej i myślę, że bardziej osobiście, gdyż sam chodził do szkoły podczas zaborów. Jednak mimo wszystko w scenie napisanej przez niego możemy dostrzec ironię.
Witold Gombrowicz natomiast drwi otwarcie, tworzy jawną groteskę i ukazuje bez skrępowania problem, jaki często występuje w szkole – nie zależnie od czasu uczęszczania do niej.
Bohaterów łączy wiek, pozycja w jakiej się znajdują ( uczniowie, nauczyciel) oraz postawa wobec systemu edukacji. Nauczyciele w obu dziełach niechętnie podchodzą do swojego zawodu i posługują się schematami, a uczniowie nie są zainteresowani ich przedmiotami. Oczywiście u Gombrowicza wszyscy są bardziej przerysowani, mniej zdyscyplinowani, a nauczyciel nerwowy – w przeciwieństwie do profesora z „Syzyfowych prac” krzyczy i bardzo szybko się irytuje.

Mimo różnicy czasowej i stylu, w jakim piszą Stefan Żeromski i Witold Gombrowicz jedno bez wątpienia łączy ich dzieła. Obaj (choć każdy na swój sposób) kpią z nieudolnego systemu edukacji, profesorów, którzy mimo tego, że sami wybrali taki zawód, robią to od niechcenia i tak na prawdę sami mało wiedzą i ukazują zachowania uczniów, którym nie pozostaje nic innego, jak tylko wysłuchać nieszanowanych przez siebie nauczycieli, nauczyć się danego materiału i jakoś przeżyć te ciężkie dla nich chwile w szkole. Ten ponadczasowy problem uderza w czytelnika i w jakiś sposób porusza go, ponieważ każdy w swoim życiu trafił na podobną sytuację, którą doskonale opisują autorzy „Ferdydurke” i „Syzyfowych prac”.

Gaja

Analiza i interpretacja fragmentu Epilogu „Zbrodni i kary” oraz opowiadania „Krążek”.

Analiza i interpretacja fragmentu Epilogu „Zbrodni i kary” oraz opowiadania „Krążek”.

Ludzie od zawsze czują chęć zysku, odczuwają zazdrość i często pragną tego, czego nie mogą mieć lub rzeczy, którą posiada inna osoba. Większość pokonuje żądzę i ogranicza się do marzeń o pożądanym celu lub osiąga go, nie czyniąc krzywdy innym: na przykład ciężką pracą dochodzą do stanu majątkowego jakiego pragnęli. Inni, mniej liczni próbują odebrać drugiej osobie to co posiada – często posuwając się do zbrodni. Oczywistą rzeczą jest, iż nie jest to słuszne, ale czy opłacalne? W mojej pracy udowodnię tezę daremności popełnianej zbrodni występującej w dwóch tekstach - dokonam tego na podstawie analizy i interpretacji fragmentu epilogu powieści „Zbrodnia i kara” autorstwa XIX wiecznego rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego oraz opowiadania „Krążek”, które jest fragmentem książki „Księga piasku” autorstwa współczesnego argentyńskiego pisarza Jorge Luis Borges'a. Oba utwory pomimo powstania w różnych epokach mają takie samo przesłanie: daremność popełnianej zbrodni.
Jako pierwszy przeanalizuję część pozytywistycznej powieści „Zbrodnia i kara”, która zawiera sześć tomów oraz epilog, na którego fragmencie się skupię. Epilog opisuje losy Rodiona Romanowicza Raskolnikowa przebywającego na Syberii – jest to wyrok za zamordowanie dwóch kobiet, lichwiarki oraz jej siostry. Warto jednak zacząć od tego, kim był Raskolnikow i dlaczego posunął się do tak przerażających czynów.

Główny bohater powieści „Zbrodnia i kara” w momencie poznania go przez czytelnika jest młodym byłym studentem prawa, któremu nie powodzi się w życiu, a nawet można rzec, iż żyje w skrajnym ubóstwie. Rodion od dawna zalega z czynszem za mały pokoik, w którym mieszka, chodzi ubrany niczym nędzarz i nie ma pieniędzy nawet na jedzenie. Prawdopodobnie warunki, w których żyje bohater negatywnie wpływają na jego psychikę – od dawna stroni od ludzi i wydaje się być na wszystko obojętny. Raskolnikow, spędzając samotnie dnie, dużo myśli i tworzy swoją teorię na temat ludzi, a mianowicie: dzieli ich na podludzi i nadludzi, jednostki wybitne, które mają prawo ustalać własną moralność. Teorie, które snuje, mają wpływ na jego późniejszą zbrodnię. Bohater, aby przeżyć, od czasu do czasu zastawia za małe sumy przedmioty u lichwiarki, która posiada coś, czego Raskolnikow chce – pieniądze. Popełnia zbrodnię, zabija starą kobietę i przypadkowego świadka zbrodni, jej siostrę oraz zabiera jej majątek. Nie wydaje jednak skradzionych pieniędzy. Ogarnia go paranoja i nie wytrzymując ciężaru swojej zbrodni zgłasza się na policję i przyznaje do winy, szczegółowo opisując zbrodnię – dzięki czemu zostaje skazany jedynie na osiem lat.

Powieść ma miano „polifonicznej” przez to, iż narrator przyjmuje „głos” danej osoby i wyraża jej myśli, dzięki czemu możemy poznać różne opinie na temat głównego bohatera. Epilog także nie jest obiektywnym opisem narratora, lecz w większości stanowi przemyślenia Raskolnikowa. Dzięki takiej formie dostrzegamy pełen zamysł Dostojewskiego, który jest idealnym podsumowaniem powieści. W epilogu dostrzegamy, iż Rodion nie wyraża skruchy, nie czuje się winny i nie ma wyrzutów sumienia, o czym na przykład świadczy fragment:
I gdybyż przynajmniej los zesłał mu skruchę – skruchę palącą,która miażdży serce,odpędza sen,taką skruchę,której okrutne męczarnie nasuwają myśl o stryczku lub o topieli! O, on by się z niej ucieszył! Męczarnie i łzy – to przecież także życie. Ale nie czuł skruchy z powodu swojej zbrodni”
Sumienie mam spokojne”
mówi do siebie w myślach, mimo iż zdaje sobie sprawę z tego, że popełnił zbrodnię i złamał prawo.
Raskolnikow chciał czuć skruchę, aby móc sobie cokolwiek zarzucić, jednak jedyną pretensją, jaką ma do siebie jest to, że jego zbrodnia nie powiodła się
Upatrywał zbrodnię jedynie w tym, że nie wytrzymał i że dobrowolnie zgłosił swą winę”
Rodion dokonał zbrodni, aby się wzbogacić, nie wykorzystał jednak pieniędzy, które zdobył, a popadł w paranoję, oddał się w ręce władzy i trafił do więzienia. W tym przypadku ewidentnie zbrodnia jest daremna, gdyż dokonujący jej nie uzyskał żadnych korzyści. Jednak mimo tego Rodion nie dostrzega jej daremności i nie czuje się winny – być może dlatego, że jest zaślepiony własną złą ideologią.

Drugim fragmentem jest „Krążek”, w którym także zostaje opisana zbrodnia. W tym przypadku czytamy o historii Drwala - tak jak bohater „Zbrodni i kary” jest samotnikiem, nie interesuje go świat i inni ludzie. Główny bohater opowiadania jest także narratorem, który w przeciwieństwie do narratora w powieści Dostojewskiego ogranicza się do jednego głosu i jest ubogi w opisach przeżyć wewnętrznych bohatera.

Drwal żyje samotnie w lesie, aż pewnego dnia do jego drzwi puka włóczęga. Wszystko skończyło by się dobrze, jednak włóczęga opowiada Drwalowi niesamowitą historię – mówi, że jest królem i posiada magiczny krążek, który zapewnia władzę. W przeciwieństwie do Raskolnikowa, bohater opowiadania „Krążek” nie planował morderstwa, zadziałał impulsywnie, gdy zobaczył przedmiot, który pokazuje mu włóczęga-król. Zapragnął go i władzy, więc postanowił zamordować swojego gościa. Tak jak Rodion, zaatakował z zaskoczenia i tym samym narzędziem zbrodni – siekierą.
Po dokonaniu zbrodni dostrzegamy jej daremność, gdyż krążek znika, a Drwal nie odnajduje go mimo tego, iż resztę swojego życia spędza na jego szukaniu:
Po powrocie do domu szukałem krążka. Nie znalazłem go. Od lat bez przerwy go szukam”
Drwal tak samo jak Raskolnikow po dokonaniu zbrodni nie odczuwa skruchy, a co więcej nadal nienawidzi swojej ofiary:
Powiedziałem do włóczęgi, którego jeszcze dziś nienawidzę”
Jednak nie dowiadujemy się o innych uczuciach bohatera , w przeciwieństwie do Rodiona nie analizuje swojego czynu.
Powieści mimo innej formy(u Dostojewskiego realizm i narracja wielogłosowa, a u Borges'a realizm magiczny i narracja pierwszoosobowa),czasu powstania i różnic pomiędzy bohaterami ukazują daremność popełnionych przez Drwala i Raskolnikowa zbrodni. Obaj nie osiągają celu: Raskolnikow zamiast żyć lepiej, trafia do więzienia i nigdy nie dojdzie do ideału nadczłowieka i wielkości, o której tyle rozmyślał. Drwal natomiast nie otrzymuje władzy, a jedynie skazuje się na tragiczny los, ponieważ popada w paranoję i obsesyjnie szuka „krążka”, którego i tak nigdy nie odnajdzie.

Czytając powieść „Zbrodnia i kara” oraz fragment książki „Księga piasku”, czytelnik utwierdza się w przekonaniu o daremności zbrodni, absurdzie czynów i zła, jakie popełniają obaj bohaterowie.


Gaja

Control - Recenzja

Control”

      W kinie gasną światła, na ekranie pojawia się czarno-biały obraz, który stworzył Anton Corbijn.
Widzę chłopaka, nastoletni i specyficzny fan Davida Bowie, na imię mu Ian. Główny bohater już na początku filmu poznaje swoją miłość, Deborah. Ich nieśmiałe spojrzenia, flirt i trzymanie się za ręce wzbudzają sympatię. Ian wydaje się być szalenie zakochany i oświadcza się. Pewność miłości do przyszłej żony, romantyczne usposobienie i miły sposób bycia sprawiły, iż polubiłam bohatera „Control”. Ślub w tak młodym wieku jednak od początku wydawał mi się złym pomysłem. Wątpliwości uśpił ciąg dalszy filmu,gdyż młoda para nadal jest zakochana i wszędzie bywa razem. Pewnego wieczoru wybierają się na występ. Koncert zespołu Sex Pistols wzbudza w Ianie i jego kolegach takie emocje, iż postanawiają założyć własny zespół punk rockowy, „Warsaw”. Ian, na co dzień urzędnik państwowy, marzy o karierze, ale nie przerywa pracy, chce utrzymać żonę i pragnie dziecka. To właśnie on wpada na pomysł posiadania potomka i zachęca do tego Debbie.
     Mamy zatem przed sobą obraz twórczego,troskliwego i romantycznego chłopaka, który mimo działalności artystycznej nie zapomina o rodzinie. Zaangażowanie w pracę zespołu, wizerunek sceniczny i teksty, które tworzy pogłębiają moją sympatię, którą darzę Iana. Jego żona na tym etapie filmu - jak dla mnie - po prostu sobie jest, nie wzbudza większych emocji.
W połowie filmu uczucia, jakie mi towarzyszą, zaczynają ulegać zmianie. Bohater daje koncert, jego wzrok spoczywa na dziewczynie stojącej w tłumie, pięknej Annik. Od pierwszego ich spojrzenia i uśmiechu przewiduję, co będzie dalej. Piękna Belgijka prosi o wywiad z zespołem. Ian chętnie się na niego zgadza. Przyszli kochankowie prowadzą rozmowę, w której z ust wokalisty pada zdanie: „Moje małżeństwo było błędem” - Na mojej twarzy pojawia się lekkie skrzywienie, gdyż wiem, co będzie dalej. Między Honore i Curtisem rozpoczyna się romans. Gwałtownie zmienia się stosunek bohatera do jego żony, która naiwnie wierzy, że może jeszcze uratować ich związek. Debbie nadal kocha męża, podejmuje próby rozmów,zajmuje się domem i dzieckiem, a na dodatek pracuje, gdyż „muzykowanie” męża nie daje wystarczających dochodów, a w zamian za to otrzymuje kłamstwa i chłodny stosunek. Ian jest rozdarty pomiędzy żoną a kochanką. Obie zapewnia o swojej miłości, obie naiwnie mu wierzą. Pod koniec filmu zaczynam inaczej patrzeć na Debbie, która odkrywa romans męża i jest karmiona kolejną ilością kłamstw, „Kocham Cię”, „Koniec z Annik”.
     Deborah staje się dla mnie postacią tragiczną, a jej cierpienie jest gorsze od wyolbrzymianych problemów Iana. Rozumiem, cierpiał na epilepsję, wydawało mu się, że kocha dwie kobiety, ale czy można tak naprawdę kochać więcej niż jedną osobę? Jeśli któraś z tych miłości byłaby prawdziwa to potrafiłby rzucić jedną kobietę dla drugiej i nie raniłby obu – nie zapominam także o Annik, która zakochała się w Ianie, a on dawał jej nadzieję poprzez ciągłe wracanie do niej. Główny bohater zmienia się z romantycznego artysty w niezrównoważonego kłamcę, sympatia znika.
Bohater staje się coraz dziwniejszy, przechodzi z rozpaczy w agresję, a w końcu nie wytrzymuje i wiesza się. Znajduje go Debbie – może nie świadomie, ale zadał jej kolejny cios, skazując ją na zobaczenie jego martwego ciała, wiszącego w jej kuchni. Zadaję sobie pytanie: „Czy on nawet nie potrafi się zabić nie raniąc nadmiernie przy tym osób, które go kochają?”.
    Film „Control” wywołał we mnie wiele emocji, często mieszanych. Skutki działań głównego bohatera na długo pozostają w głowie i skłaniają do refleksji i pozostawiają zmieszanie aż do samego końca. Mimo jego złych działań zadaję sobie pytanie: „Czy naprawdę go nie lubię?” - nie potrafię ostatecznie na nie odpowiedzieć, gdyż resztki sympatii gdzieś głęboko we mnie siedzą.

Gaja

środa, 29 września 2010

Moulin Rouge - Recenzja

Moulin Rouge
Porywający kicz

   Baz Luhrmann, reżyser i scenarzysta filmu, mógłby wykładać na akademii filmowej o tym, jak z banalnej, a wręcz kiczowatej historii zrobić niesamowity trwający sto dwadzieścia sześć minut „show”. Idąc za wzorem filmu można go określić jako „spektakularny spektakl” : głośna muzyka, dynamiczna akcja, szybko zmieniające się obrazy, taniec, śpiew, magia światła i barwne postacie. Wszystko to oplata starą jak świat historię miłosną:  On (Ewan McGregor jako Christian) – ubogi, lecz utalentowany pisarz i poeta, ona (Nicole Kidman jako Satine) – szalenie piękna i pożądana przez wszystkich kurtyzana, marząca o aktorskiej karierze, pracująca w największym domu rozpusty końca XIX wieku, w tytułowym „Moulin Rouge”. Zakochują się w sobie do szaleństwa, oczywiście na ich drodze staje trzecia osoba: książę, nie taki piękny na białym koniu z bajki, rzecz jasna ma złe zamiary i chce zniszczyć ich miłość. Banalność trwa dalej - piękna kurtyzana musi wybierać pomiędzy miłością, a karierą i bogactwem. Banalność nie zostaje przerwana, ona początkowo wybiera tego złego, ale poeta nie poddaje się i w końcu postanawiają być razem. I tu, o dziwo, nie ma szczęśliwego zakończenia. Kurtyzana umiera i nic nie może jej pomóc – widz może w tym momencie płakać.
   Banał, banał, banał chciałoby się krzyczeć czytając opis filmu, jednak gdy w kinie gasną światła, obrazy pojawiają się na ekranie i gra muzyka, zaczyna się magia. Zanika cały kicz, a widz, choć łatwo przewidzieć ciąg dalszy zdarzeń ogląda to wszystko z zapartym tchem, porwany nowoczesną muzyką, dobrą grą aktorską i świetnym wokalem, nawet nie zwraca uwagi na niezbyt odkrywcze teksty, które bohaterzy co chwilę wyśpiewują patrząc na siebie maślanymi oczami, wręcz przeciwnie – jest nimi oczarowany. Pierwsze dwadzieścia minut filmu można określić „ostrą jazdą”, akcja toczy się bardzo szybko, a widz jest wbity w fotel i oszołomiony obrazami.
   B. Luthrmann nie poszedł w ślady swoich wielkich poprzedników, nie wrócił do klasycznych musicali złotego wieku, zaryzykował i stworzył coś zupełnie nowego, postmodernistyczne dzieło filmowe, które nie ma na celu wyśmiania typowych cech musicali, lecz uaktualnienia ich dla współczesnej widowni. Historia zaprzecza jakimkolwiek ramom muzycznym, czasowym i schematom – strojom oddającym ducha epoki towarzyszy nowoczesna muzyka, kobiety tańczą kankana do utworu Nirvany, a wyznania miłosne są fragmentami znanych piosenek, między innymi Whitney Houston. Film stanowi „zlepienie” wszystkiego tego, co już w filmach, muzyce i miłości zostało pokazane, lecz udowadnia, że nawet to wszystko można jeszcze ubarwić. Film ten można określić końcem pewnego okresu musicali ale zarazem początkiem czegoś nowego, choć następnym reżyserom będzie niezwykle trudno pobić „Moulin Rouge”.
   Wśród repertuaru muzycznego znalazło się miejsce także dla Davida Bowie. Dużym plusem jest to, iż aktorzy sami śpiewali swoje muzyczne kwestie, co więcej - wokalami urzekającymi. Wykonanie El Tango De Roxanne McGregora i Jacka Komana „weszło” w głąb mojej głowy podczas seansu i do tej pory nie chce wyjść. Wokal głównego bohatera, pełen obaw, strachu i zazdrość i „szorstki”,męski głos Polaka – majstersztyk. Muzyce często towarzyszą dopracowane do perfekcji choreografie, więc także miłośnicy tańca znajdą tutaj coś dla siebie.
Moulin Rouge” jest filmem, po którego obejrzeniu każdy stwierdzi, że czegoś takiego jeszcze nie widział, co do oceny – gusta są skrajnie podzielone, lecz każdy zapewne przyzna, że mimo wszystko film jest oryginalny, przedstawia wszystko to, co było, ale jest odkrywczy; opinia pełna sprzeczności, jak cały film, jednak w nim tworzy to spójną i udaną całość, która przypomina szalony sen lub dwugodzinny teledysk.

   Bazowi Luhrmannowi udaję sie także pokazać w filmie idee wyznawane przez XIX wieczną bohemę artystyczną: wolność, piękno, prawda i miłość– miejscami przerysowane postacie dążą do osiągnięcia tych ideałów i pragną żyć w zgodzie z nimi. Istotną rzeczą jest także podwójne znaczenie niektórych (pozornie banalnych scen), na przykład końcowa scena:zakończenie odbywające się przed publicznością na scenie jest piękne, kochankowie pozostają razemz lecz po  opadnięciu kurtyny jest jak w prawdziwym życiu – świat przestaje być kolorowy i szczęście zostaje przerwane.
   Oglądając „Moulin Rouge” momentami, gdy obraz wiruje, a kamera szybko zmienia kadry z tańczących ludzi na rozśpiewanych aktorów chciałoby się śpiewać tak jak robili to bohaterzy „So exciting!”. Film zdecydowanie ma w sobie „to coś”, trudno go opisywać – trzeba po prostu to zobaczyć i poczuć magię tego obrazu, przekonać się na własnej skórze (a raczej oczach), że Luhrmann z banału i kiczu uczynił dzieło. Uważam, iż film jest bardzo dobry, a to już coś oznacza, ponieważ nie lubię musicali, lecz jeśli te kręcone w przyszłości będą wyglądały jak „Moulin Rouge”, z pewnością je pokocham.


Gaja

Makbet czy Hamlet?

 
Makbet czy Hamlet?

Makbet czy Hamlet – oto jest pytanie
Kto postępuje godniej: ten, kto zabija z chęci władzy
Czy ten, kto morduje z żądzy zemsty?
Wybrać – Napisać – I nic poza tym – i przyjąć, że któryś jest lepszy
O tak, ostateczna decyzja była by czymś upragnionym.
Wybrać – Napisać – i dobrze wybrać może? Ha, tu się pojawia
Przeszkoda: który z morderców może być usprawiedliwiony?
Niepewna, wstrzymam się chwilę
I z tych chwil powstanie długi, grzecznie pisany esej.

Makbet i Hamlet – dwóch tytułowych bohaterów dramatów Williama Shakespeare. Mordercy, postacie tragiczne, walczące o władzę lub pragnące zemsty, niepewne, przechodzące wiele zmian wewnętrznych od początku utworów. Który z nich jest postacią lepszą mimo dokonanych zbrodni?

Makbet to szlachetny rycerz osiągający sukcesy na polach bitwy, wasal i krewny króla Duncana. Prawy i posłuszny, dopóki nie usłyszał przepowiedni trzech wiedźm, mówiącej o tym, iż zostanie królem. Słowa czarownic budzą w nim ambicje i pragnienie posiadania władzy. Makbet jednak sprawia wrażenie osoby słabej: Nie potrafi zdecydować się, czy czekać aż władza sama do niego przyjdzie czy przyśpieszyć ciąg wydarzeń i samodzielnie sięgnąć po nią poprzez zamordowanie króla. Decyzję podejmuje dopiero, gdy żona uraża jego męską dumę. Pomimo wahań moralnych wybiera zło, zabija króla w swoim własnym domu, gdzie powinien mu zapewnić bezpieczeństwo. Ulega pokusie posiadania władzy, odrzuca swoje wartości moralne i łamie kodeks rycerski, można powiedzieć iż znów okazuje słabość – nie potrafi trzymać się danego słowa.

Początkowo Makbet dręczony wyrzutami sumienia „umiera” ze strachu. Wszystkie emocje jednak szybko uśmierza radość z posiadania korony i przyzwyczajenie, które pojawia się wraz z kolejnymi morderstwami. Wraz z przewracanymi kartkami książki i upływem czasu w dramacie główny bohater staje się osobą bezwzględną. Jest wypaczony moralnie – nie posiada już żadnych zasad ani duchowości. Makbet nie potrafiąc znaleźć rozwiązań na swoje problemy notorycznie morduje ludzi stających mu na drodze do utrzymania władzy. Staje się tyranem, a jego ręce ociekają krwią osób, które do niedawna były mu bliskie. Król przestaje ukazywać ludzkie cechy: pozostaje niewzruszony nawet na wieść o śmierci własnej żony.

Hamlet to syn zmarłego króla Danii oraz królowej Gertrudy. Bohatera poznajemy, gdy rządy sprawuje jego stryj, Klaudiusz, który po zamordowaniu swojego brata poślubił królową i przejął władzę w państwie. Królewicz podejrzewał spisek wuja, stał się pewien swoich przeczuć, gdy ukazał się mu duch zmarłego ojca i nakazał ujawnienie prawdy. Hamlet przysiągł stryjowi zemstę.
Jednak okazuje się, że zamordowanie Klaudiusza nie jest dla niego sprawą łatwą.

Hamlet jest postacią niezwykle wrażliwą, często popadającą w rozmyślania o życiu oraz uduchowioną. Odsuwa się od życia dworskiego, widząc jego zepsucie, czuje otaczającą go niesprawiedliwość i zło i zamyka się w sobie. Rozterki moralne długo nie pozwalają mu podjąć ostatecznej decyzji, w pewnym momencie poddaje nawet wątpliwości autentyczność ducha ojca. Hamlet jako osoba wrażliwa ceni ludzkie życie, lecz zobowiązał się przysięgą i czuje potrzebę kierowania się honorem. Próbuje uświadomić winę swojej matce z nadzieją, iż zmieni ona swoje postępowanie. Z czasem chęć zemsty przesłania mu dotychczasowe życie, staje się jego „zahirem”. Postanawia działać, daje do zrozumienia stryjowi iż wie o jego zbrodni. Jest gotowy do poświęceń, aby osiągnąć swój cel: Odrzuca miłość pięknej Ofelii, udaje obłąkanego. Przez pomyłkę zabija ojca swojej ukochanej, co wywołuje chęć zemsty jej brata, Laertesa. Rówieśnik, choć podobnie wychowany, postępuje zupełnie inaczej niż Hamlet: Natychmiast przystępuje do zemsty na mordercy ojca i wyzywa Hamleta na pojedynek. Kolejne morderstwo bohatera nie jest próbą dążenia do celu, który wyznacza chora ambicja ani spiskiem lecz koniecznością samoobrony. Obaj giną w pojedynku, Hamlet jednak wcześniej dokonuje swojej zemsty, dając wujowi zatrute wino. Można powiedzieć, że „przy okazji” giną także Ofelia i matka Hamleta, lecz zgony te, to jednak tragiczny wynik wydarzeń, nie były planowane przez bohatera.

Charakteryzując obie postacie wracam do pytania „Makbet czy Hamlet” i dochodzę do wniosku,
że z dwojga złego wybieram Hamleta. Postać ta w przeciwieństwie do Makbeta nie kieruje się ambicją i chęcią władzy, lecz zobowiązaniem wobec danego słowa, miłością do ojca oraz honorem, który nakazuje zemstę. Hamlet jest także postacią posiadającą bogatsze wnętrze. Jego wahanie nad morderstwem nie wynika ze strachu przed konsekwencją, lecz z wrażliwości, cenienia wartości ludzkiego życia i posiadanych zasad moralnych. Książę nie traktuje morderstwa jako drogi do osiągnięcia własnych, prywatnych korzyści wynikających z chęci władzy czy pazerności. W przeciwieństwie do Makbeta nie ma zamiaru dokonywać kolejnych mordów, aby utrzymać to co zdobył. Makbet zabija z błahych pobudek i dla własnych korzyści, morderstwa z premedytacją nie można niczym usprawiedliwić, lecz Hamlet wykonuje prośbę zamordowanego ojca, nie kieruje się osobistymi korzyściami. Duński książę nie ma zamiaru także popełniać innych zbrodni, ta jedna stanowi dla niego wystarczający ciężar, ale w wyniku tragicznych wydarzeń dochodzi do śmierci innych ludzi.
Uważam, że gdyby Hamlet mógł zapobiec innym zgonom zrobiłby to, śmierć nie była dla niego żadnym rozwiązaniem, a ten jeden odosobniony przypadek zaplanowania mordu był spełnieniem danego słowa, nie chorą chęcią posiadania czegoś co mu się nie należało.

Zdecydowanie żaden z bohaterów nie postępował godnie, lecz biorąc pod uwagę charaktery obu bohaterów, ilość popełnionych zbrodni i to, co kierowało nimi w trakcie ich popełniania, utwierdzam się w przekonaniu, iż Hamlet – oto jest odpowiedź.

Gaja

Charakterystyka Makbeta


Charakterystyka Makbeta

W mojej pracy przedstawię tytułowego bohatera dramatu Shakespeara „Makbet” na podstawie dwóch fragmentów: aktu pierwszego sceny siódmej oraz aktu piątego sceny piątej. Udowodnię, iż jest bohaterem tragicznym i porównam go z bohaterem tragedii antycznej.

Makbet jest dzielnym oraz walecznym rycerzem,wasalem i krewnym króla Duncana. W bohaterze początki zmian następują po usłyszeniu przepowiedni trzech czarownic, zaczyna pożądać władzy i kierować się swoimi chorymi ambicjami.
W pierwszym z wyżej wymienionych fragmentów można dostrzec, iż Makbet jest słaby psychicznie, nie potrafi podjąć „męskiej” decyzji i dopiero namowa żony popycha go do działania. Widzimy także wahanie rycerza, jego dylematy moralne, sam nie potrafił wybrać pomiędzy dobrem, a złem. „Za takie czyny spada na nas kara” Za jego rozmyślaniami kryje się strach przed konsekwencjami morderstwa. Makbet nie jest pewny czy powinien zabić władcę, argumentów przeciw dostrzega o wiele więcej „Jako suweren a zarazem krewniak (...) Jako gość jeszcze, któremu gospodarz winien jest sztabę w drzwiach dla bezpieczeństwa” , jedyną rzeczą przemawiającą za morderstwem jest jego pragnienie posiadania królewskiej władzy. Makbet własnoręcznie zabija władcę. Początkowo ma wyrzuty sumienia i bardzo się boi lecz to wszystko szybko jest tłumione przez radość z koronacji oraz stopniowo zostaje wypaczony z uczyć – wywołują to kolejne morderstwa.
W drugim z powyższych fragmentów Makbet jest już innym człowiekiem. Przez cały dramat możemy zaobserwować zmiany wewnętrzne głównego bohatera. Liczne morderstwa, których dokonuje (niekoniecznie własnymi rękoma), czynią go człowiekiem pozbawionym zasad moralnych i duchowości. Makbet przyzwyczaja się do mordowania, staje się to dla niego sposobem na rozwiązywanie problemów. Nowy król żył w przekonaniu, iż morderstwo jest jedyną metodą na utrzymanie tronu. Widoczne są także zmiany w jego psychice „Wizje krwawych rzezi zadomowiły się w moim umyśle i nie wstrząsają mną” , wydaje się być pozbawiony ludzkich cech – nie współczuje i nie czuje się poruszony śmiercią, nawet gdy umiera jego żona jest obojętny, a na wieść o tym reaguje słowami „Umarła...Teraz?” i wyraża zamiast rozpaczy swoje niezadowolenie faktem, iż Lady Makbet umarła w porze nie odpowiadającej mu.
Makbet przez swoje okrutne czyny był pozbawiony cech ludzkich i stał się królem tyranem.

Tragizm Makbeta polega na tym, iż za jego pierwszym morderstwem muszą iść następne. Bohater nie potrafi już inaczej radzić sobie z ludźmi stojącymi na jego drodze. Król inaczej nie potrafiąc zatuszować swoich czynów, sądzi, że musi popełniać następne morderstwa. Według mnie jego tragedią jest także to, że dochodzi do zaniku zasad moralnych i ludzkich uczuć. Po trzech pierwszych morderstwach (król,wartownicy i Banquo) po raz ostatni pojawiają się w nim jakieś emocje, wtedy gdy widzi ducha zamordowanego przyjaciela, lecz nie jest to poczucie winy, a jedynie strach o samego siebie. Później bohater przypomina maszynę, która ma na celu jedynie zabijać, a los takiej osoby nie może skończyć się dobrze, musi skończyć tragicznie.

Tragedia bohatera dramatu Sofoklesa „Król Edyp” także zaczyna się od morderstwa. Edyp zbiegł z domu, w którym się wychował, gdyż usłyszał fragmenty przepowiedni, że zabije swojego ojca i poślubi własną matkę. Niestety podczas wędrówki bohater zabija swego biologicznego ojca nie wiedząc, że nim jest i udaje się do Teb, gdzie rozwiązuje zagadkę i poślubia królową. Stara się odnaleźć zabójcę poprzedniego króla, z biegiem czasu przekonuje się o tym, że to on sam nim jest. Edyp nie potrafi znieść tego wszystkiego i aby ściągnąć klątwę ze swego ludu, wydrapuje sobie oczy.

Pomiędzy bohaterami jest bardzo dużo różnic. Edyp jest dobrym i oddanym ludowi królem. Władzę zdobywa w uczciwy sposób i chce pełnić swoją funkcję jak najlepiej, lecz jest naznaczony przez przeznaczenie, na które nie ma wpływu i nieważne co uczyni - i tak skończy tragicznie, ponieważ podlega działaniu siły wyższej.
Makbet natomiast jest tyranem. Władzę zdobywa i utrzymuje poprzez mordowanie. Nie obchodzi go lud, pragnie jedynie utrzymać się na tronie. Jest bohaterem tragicznym lecz dokonał świadomych wyborów prowadzących do tragicznego zakończenia, w jego przypadku nie działają żadne siły. Zdecydowanie obie postacie są bohaterami tragicznymi, lecz można powiedzieć, iż Makbet jest nim z własnego wyboru.

Gaja

Przydatność wiedzy nabytej

Przydatność wiedzy nabytej”

 Dzisiejszy dzień w szkole minąłby mi niezwykle miło lecz jedno małe, dokuczliwe wydarzenie zaburzyło mój wewnętrzny spokój - dwie godziny swojego życia poświęciłam na pisanie sprawdzianu z matematyki. Wszystko byłoby zapewne w najlepszym porządku, gdyby nie istotny fakt, że to czego zawzięcie uczyłam się dzień wcześniej do niczego nie przyda mi się w życiu. Zresztą jak większość tego, czego uczymy się w szkole.

 Nauczyciele uparcie twierdzą, że cała wiedza przekazywana nam ma praktycznie zastosowanie, jednak ja mam co do tego poważne wątpliwości. Wątpię, że kiedykolwiek osobie nie związanej w dorosłym życiu z matematyką przydały się rzeczy takie jak obliczanie NWW (najmniejszej wspólnej wielokrotności), notacji wykładniczej lub rozwiązywanie równań algebraicznych. Czy ktokolwiek pamięta kończąc studia (nie związane z matematyką oczywiście), co nazywamy sinusem kąta? O stosowaniu trygonometrycznych regułek już nie wspomnę.
Absurdem była także sytuacja, która miała miejsce na pierwszej godzinie matematyki. Koleżanka wyciągnęła kalkulator za co dostała porządne upomnienie, pani posłużyła się argumentem „Czy na przykład w sklepie ktoś za Ciebie to policzy? Zawsze będziesz miała kalkulator?”, śmiało mogę odpowiedzieć, że tak. Zrobi to za mnie mój telefon komórkowy mający opcję kalkulatora, ale oczywiście my musimy się pomęczyć z dzieleniem pięciocyfrowych liczb przez dwa, skazując tym samym dorobek techniki na marnowanie się.
Bez najmniejszej wątpliwości nauka historii jest przydatna, każdy z nas powinien wiedzieć skąd pochodzi, znać dzieje swojego państwa i wydarzenie, które wiele zmieniły w porządku panującym na świecie. Nawet w nauce historii można jednak znaleźć kilka haczyków, a mianowicie po co ktokolwiek z nas ma wiedzieć w którym roku przypada największy wzrost terytorialny Asyrii i za czyjego panowania lub jakie państwa lenne były podporządkowane Chinom w XV wieku?
Nauką istotną jest także geografia. W końcu warto wiedzieć gdzie leży jaki kraj, znać najważniejsze stolice i umieć obliczyć skalę. Pytanie „Po co mi to?” pada w momencie nauki na przykład o tym jakie surowce można wydobyć w Skandynawii.
 Wróćmy jednak do nauk ścisłych. Kończąc podstawówkę usłyszałam, że chemia jest prosta, wystarczy ją zrozumieć. Początkowo podzielałam tę opinię i lubiłam ten przedmiot, jednak „ale” powstało w momencie przymusu nauki tablicy pierwiastków na pamięć. Bez narzekania nauczyłam się jej i dostałam ocenę bardzo dobrą. Znów rodzi się pytanie z serii „a po co mi to?” - przecież mogę skorzystać z tablicy znajdującej się na końcu książki. Zastosowania praktycznego też na próżno można szukać. Przecież będą w sklepie nie mówię „Poproszę H2O o gęstości 0,999719 kg/l i objętości butelki 0,003m2, nie zawierającej sorbinianu sodu ani benzoesanu potasu” tylko „Poproszę pół litrową butelkę wody, bez konserwantów” ewentualnie dodam jeszcze, że ma być to „Kryniczanka”, nic więcej, zero chemicznych terminów. Długo można by pisać także o fizyce, nauka ta bowiem prawie dościga matematykę w posiadaniu niepotrzebnych w życiu codziennym reguł, teorii oraz zadań.
 Wnioskiem, jaki mi się nasuwa jest to, że oczywiście mogę to wszystko wykuć, a za dwa dni zapomnieć, jednak tutaj rodzi się pytanie „To po co w ogóle zaprzątać sobie tym głowę?” chyba jedynie po to, żeby mieć na sprawdzianie pół punktu więcej i najczęściej ta wiedza w późniejszym życiu przydaje się jedynie do rozwiązywania krzyżówek.

Gaja

Przemowa w sprawie Antygony


Drodzy Bogowie, czcigodna Rado Olimpu!

Witam Was i dziękuję za tak liczne przybycie, a Zeusowi za udzielenie mi głosu. Zapewnę wiecie, że na imie mi Gaja, jestem boginią ziemi.
Chciałabym przedstawić wam sprawę tragicznie zmarłej kobiety o imieniu Antygona.
Jakiś czas temu będąc na ziemi i sprawdzając, czy wszystko w przyrodzie rozwija się prawidłowo, doszły mnie słuchy o konflikcie w Tebach, których władcą jest Kreon. Przybyłam więc do miasta i przyglądałam się całej sytuacji. Dwaj bracia Antygony poróżnili się i doszło do bratobójstwa. Król zdecydował, że jeden brat, Etokles będzie miał godny pochówek, a drugi Polinik zostanie na miejscu tragedii na pastwę zwierząt i robactwa.
Antygona sprzeciwiła się woli władcy, ponieważ twierdziła, iż obydwoje powinni zostać pogrzebani zgodnie z tradycją. Kreon jednak zagroził, że jeśli ktokolwiek to zrobi zostanie skazany na śmierć! Nie zniechęciło jej to, dbając o tradycję i nasz szacunek, bogów – należyciw pochowała brata. Władca, gdy się o tym dowiedział, za karę zamknął ją w jaskini, aby umierała w męczarniach, chcąc uniknąć tego, powiesiła się.
Teraz, gdy znacie już całą historię, chciałabym przedstawić moje zamiary i główny cel spotkania, mianowicie pragnę uczynić Antygonę nieśmiertelną. Wiem, iż nieliczni otrzymują ten zaszczyt, lecz ta kobieta w pełni na niego zasługuje! Spójrzcie na to z punktu widzenia śmiertelnika, który byłby w stanie ryzykować własne życie (nie zapominajcie, że ma je tylko jedno, a śmierci towarzyszy ból), aby wypełnić obowiązek wobec bogów i rodziny? Niewątpliwie jest to czyn, który wyraża szacunek do nas, w końcu to my nakazaliśmy w ten sposób grzebać zmarłych, a za niewykonanie rytuału grozi utrata honoru rodziny. Bogowie, bylibyście gotowi na takie poświęcenie!? Antygona uczyniła to bez chwili wahania.
Nie zwróciła uwagi na to, iż być może sama nie zostanie pochowana, ponieważ ponad swoje interesy ceniła dobro bliskich.
Jak widzicie była osobą honorową, dobrą, szlachetną i religijną. Kto inny, jeśli nie ona zasługuje na taki zaszczyt? Wyróżnienie jednej osoby uczyni komuś z nas krzywdę? Otóż nie przyjaciele, lecz za to możemy pochwalić w ten sposób niesamowite czyny, które ta istota ludzka uczyniła z myślą o naszej łasce dla jej brata oraz szacunku dla religii. Czyny tej kobiety powinny być przykładem dla innych, a my powinniśmy ją wyróżnić spośród innych zmarłych, aby pokazać ludziom i bogom, że warto jest oddać swe życie za honor i religię!
Myślę, iż przedstawiłam wam wystarczające argumenty oraz mam nadzieję, że pozytywnie rozpatrzycie moją propozycję. Dziękuję wszystkim za wysłuchanie mnie, idźcie w pokoju!

Gaja

„Dom rodzinny jako miejsce kształtowania się wartości najważniejszych w życiu człowieka”

Dom rodzinny jako miejsce kształtowania się wartości najważniejszych w życiu człowieka”

Dom jest miejscem, w którym w początkowych latach naszego życia spędzamy najwięcej czasu. Od małego członkowie rodziny mówią nam, że należy słuchać starszych osób, a w szczególności rodziców, ponieważ to oni nas wychowują i zapewniają nam byt. Tak więc dzieci podążają za radą otaczających ich osób, ale nie tylko słuchają poleceń mamy czy taty, ale także uczą się od nich obserwowanych zachowań, a najczęściej naśladują je w przyszłości. Dlatego właśnie według mnie dom jest miejscem kształtowania się wartości najważniejszych w życiu człowieka.
Przykładem tego i zarazem pierwszym argumentem mogą być sytuacje wzięte z życia. Najczęściej w ośrodkach wychowawczych możemy spotkać młodzież, w której domach występowały patologie takie jak alkoholizm, przemoc czy narkomania. Dzieci widzące od najmłodszych lat przemoc stosowaną wobec członków rodziny, stawały się agresywne i uważały, że poprzez takie zachowania mogą osiągać swoje cele i w pewnym sensie uznawały to za życiową wartość, ponieważ nie miały styczności z prawdziwymi wartościami, lecz jedynie ich wypaczonymi wersjami lub przeciwieństwami. Przykład ten poprę książką „My dzieci z dworca Zoo” autorstwa. Christiane F. W której autorka opisuje najpierw swoje dzieciństwo – przepełnione przemocą zarówno psychiczną jak i fizyczną ze strony ojca, który nie szanował nikogo, nie miał pracy i nie był dla córek wzorem, a następnie okres dorastania. Christiane sięgnęła po narkotyki, aby choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości, od życia, które nigdy nie było dla niej łaskawe przez sytuację w domu. Być może, gdyby rodzice starali się wpoić dziewczynie jakieś wartości i sami je prezentowali, uniknęłaby popadnięcia w narkomanię.
Kolejnym przykładem może być książka Christopera Paoliniego „Eragon”, jednak tym razem przedstawię skutki przekazywania pozytywnych wartości. Eragon był wychowywany przez swego wuja – skromnego farmera Garrowa, który był dla niego niczym ojciec. Wuj od najmłodszych lat życia swojego syna i siostrzeńca starał się wychować ich na porządnych ludzi. Uczył więc chłopców uczciwej pracy, skromnego, lecz przepełnionego miłością i dobrocią życia, a także mówił im, że rodzina, przyjaciele i honor to najważniejsze wartości w życiu, ważniejsze niż bogactwa i władza. Jego słowa nie poszły na marne, dlatego właśnie Eragon wyrósł na największego bohatera swej krainy, a dokonał tego niewątpliwie dzięki wiedzy i modelowi zachowań wyniesionemu z rodzinnego domu.
Wychowanie takie, jak w książce „Eragon” możemy nie tylko spotkać w powieściach fantasy, ale także w prawdziwym życiu. Każdy z nas wie, że jeśli rodzice będą dbali o wychowanie dziecka i od małego mówili mu o zasadach i wartościach, których powinien w życiu przestrzegać i które należy dbać istnieją dużo większe szanse, że lepiej poradzi sobie z wyborami czekającymi go w dorosłym życiu, wtedy będzie mógł sobie przypomnieć, jak w takich sytuacjach postępowali rodzice lub co na ten temat mówili i istnieją duże szanse, że wybierze właściwe rozwiązanie – zarówno dla siebie, jak i otoczenia.
Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, doświadczenie życiowe oraz obserwacje zachowań ludzkich utwierdzam się w przekonaniu, że to właśnie dom rodzinny jest miejscem kształtowania się wartości najważniejszych w życiu człowieka.

Agresja – wyraz siły czy dowód słabości?

Agresja – wyraz siły czy dowód słabości?

Według słownika Wyrazów Obcych PWN W-wa 1980 ''Agresja jest zachowaniem zmierzającym do wyładowania niezadowolenia lub gniewu na osobach lub rzeczach''. Spróbujmy najpierw zastanowić się, czym tak na prawdę jest agresja i co ją wywołuje. Psychologia uznaje agresję za każde zachowanie, w wyniku którego krzywdzi się,upokarza, rani lub niszczy inne osoby. Psychologowie twierdzą, że jej podłożem może być genetyka, biochemia i środowisko. Genetycy od XIX wieku zaczęli interesować się jej przyczynami. W obecnych czasach prawie we wszystkich państwach prowadzi się badania, które mają na celu znalezienie genu agresji.
Przyczyną agresji może być także niski poziom serotoniny (hormon tkankowy), na który mają wpływ dieta, stres oraz status społeczny. Jednak bez wątpienia największą role w rozwoju agresywnych zachowań ma wychowanie i środowisko. Agresja jest reakcją na frustrację, czyli niemożność realizacji własnych potrzeb. W mojej opinii zachowania agresywne są także wynikiem obserwacji agresywnych zachowań rodziców, idoli lub kolegów.
Uważam, że agresja jest dowodem słabości. Prostym przykładem mogą być zwierzęta, np. Pies, gdy czuje się zagrożony warczy,pokazuje zęby oraz atakuje(często dużo silniejszego przeciwnika od siebie). Z kolei innym przykładem mogą być fobie. Człowiek często reaguje agresją na rzeczy bliżej mu nieznane (a jak wiadomo to co nieznane często budzi strach) lub potępiane przez grupę. W tym przypadku można przytoczyć zjawisko homofobii (agresywny osobnik atakuje homoseksualistów słownie i co się często zdarza fizycznie, a wszystko to wiąże się z obawami, poczuciem zagrożenia, niewiedzą), agrizoofobii (pierwszą reakcją na widok dzikiego zwierzęcia będzie próba obrony,szukanie narzędzia, którym można by pokonać zwierzę, które nie koniecznie chce zrobić nam krzywdę), arachnofobii(automatyczna próba unicestwienia pająka w celu ''obronnym''), ksenofobii (atakowanie psa z zamiarem odpędzenia go od siebie). Najbardziej rozpowszechnioną formą przemocy jest agresja zastępcza, występuje ona gdy nie możemy wyładować swoich negatywnych emocji na tym, co nas zdenerwowało, więc wyżywamy się na czymś, co jest w pobliżu(rodzeństwo,zabawki). Wymienione powyżej sytuacje i argumenty w żadnym wypadku nie są dowodem siły, są to reakcje wyzwalane w skutek bezsilności oraz strachu.
Ludzie agresywni nie wiedzą, że prawdziwy dowodem siły jest umiejętność panowania nad swoimi emocjami, odruchami, czynami i słowami oraz załatwianie konfliktów w sposób cywilizowany, poprzez rozmowę.
Przypuszczam, że powyższe argumenty wystarczą aby przekonać was, że agresja jest dowodem słabości.

Przyczyny upadku Rzeczpospolitej


Przyczyny upadku Rzeczpospolitej

Upadek Rzeczpospolitej ma początek w XVII wieku, który był wyjątkowo trudnym okresem dla państwa Polskiego, gdyż prowadziło ono w ciągu tego stulecia wiele wyniszczających wojen z silnymi przeciwnikami jakimi byli Turcy, Rosjanie, Kozacy oraz Szwedzi. Nie tylko znacznie osłabła polityka wewnętrzna, ale także zewnętrzna. Do tego wszystkiego porażki, utraty ziemi źle wpływają na obywateli państwa, których z każdą przegraną wojną ubywało, aż w końcu doszło do utraty około 40% mieszkańców Rzeczpospolitej.
Skutki wojen XVII na stałe osłabiły państwo Polskie. Fatalne decyzje i wyniszczenie na stałe zostawiły piętno na Rzeczpospolitej, która po licznych porażkach nie była w stanie osiągnąć poprzedniej siły. Polska nie zawiązała żadnych strategicznych i korzystnych dla siebie sojuszy ani mariaży w wieku XVII-XVIII. Powodowało to odosobnienie w walce.
Wojny przyczyniły się do znacznych strat gospodarczych, wyludnienia wsi, zacofania technicznego, w wyniku czego szlachta traciła swoje majątki i była zdana na łaskę magnatów. Również nastąpił spadek zapotrzebowania na polskie zboże na zachodzie (intensywna gospodarka rolna przynosiła tam znacznie lepsze efekty). Słabość gospodarcza i militarna kraju, wykorzystywana była przez magnatów dla prywatnych interesów. Doprowadzili oni do liberum veto oraz zawiązywali rokosze, które uniemożliwiły przeprowadzenie reform. W wyniku zasady sprzeciwu doszło do decentralizacji systemu władzy, przez co o wszystkim decydowały sejmiki ziemskie, na których dominowali magnaci i ich klienci. Przeniesienie tych praktyk na trybunały, sparaliżowało sądownictwo państwowe. Coraz częściej do egzekucji wyroków służył zajazd. Również zdecentralizowana została skarbowość, gdzie hetmani pobierali pieniądze na wojsko z pominięciem podskarbiego i skarbu państwa. Wszelkie stanowiska państwowe były wykorzystywane dla uzyskania jak największych profitów dla swojego rodu. W XVIII w. doszedł jeszcze kolejny czynnik. Ingerencja obcych mocarstw, rozpoczęta od sejmu niemego w 1717, możliwa ze względu na słabość państwa polskiego jak i reformy wzmacniające sąsiadów. Na domiar złego Rzeczpospolita miała sprzyjające takim ingerencjom położenie geograficzne oraz brak wartościowych sojuszy na arenie międzynarodowej. Zaistniała sytuacja, gdzie rody magnackie opłacane przez obce dwory szachowały się wzajemnie i nie dopuszczały do jakichkolwiek reform w państwie.
W XVIII w jednocześnie z pogarszającą się sytuacją wewnętrzną w Polsce w Europie następowały przemiany. Druga połowa XVIII w. I coraz bardziej rozwijający się nurt Oświecenia. W Prusach i Austrii lata 1740-1764 przyniosły głębokie przemiany. Wzmocniono gospodarkę, nad która czuwało państwo, wprowadzono liczne reformy społeczne, poprawiając życie niższych stanów. Inwestowano w edukację i naukę. Rządy prócz władcy oparto na dobrze wykształconym aparacie urzędniczym, który dyscypliną przewyższał poprzedników. Bardzo silny nacisk położono na rozwój militarny państwa. Takie reformy musiały pociągnąć za sobą wzrost ekspansywności państwa. Aby znaleźć zajęcie dla armii potrzebne były wojny. Prusy doby Fryderyka II stały się, obok Austrii Józefa II i Rosji Katarzyny II stały się najpotężniejszym państwem Europy.
Należy podkreślić, że w XVIII wieku król i jego otoczenie rozpoczęli przebudowę państwa i uchwalili Konstytucję 3 maja. Reforma nie udała się dlatego, że nie pozwoliły na nią ościenne mocarstwa. Innymi słowy, gdyby nie sojusz Rosji, Prus i Austrii, Rzeczpospolita nie tylko przetrwałaby, ale stałaby się nowoczesnym państwem.
Podsumowując do klęski Rzeczpospolitej przyczyniły się wyniszczające wojny z przeszłości, pazerność szlachty, która nie dbała o dobro państwa, lecz o swoje własne, nie udolność władzy i złe decyzje rządzących oraz ataki znacznie silniejszych i lepiej rozwiniętych państw sąsiadujących z Rzeczpospolitą. Istotną rolę odegrało także nie dbanie o kontakty międzynarodowe, ponieważ jak się okazało w sytuacji zagrożenia: Polakom nikt nie chciał pomóc.

Gaja

Czynniki jednoczące średniowieczną Europę


Czynniki jednoczące średniowieczną Europę”

W czasach antyku Europa była zjednoczona głównie ze względu na panowanie jednego władcy na większości jej terenów, a mianowicie Cesarza Rzymskiego. Reszta ziem nie opanowanych przez imperium także pozostawała po wpływem jego kultury (między innymi dzięki wędrownym kupcom). W ówczesnych czasach stary kontynent łączyły granice państwa, jedno prawo, wspólna kultura i jeden władca lecz co stało się po rozpadzie Imperium Romanum, czy Europa nadal stanowiła jedność? W mojej pracy odpowiem na to pytanie oraz rozwinę temat zjednoczonej (bądź nie) Europy po rozpadzie Imperium Rzymskiego (rok 476) do początków XI wieku.

Cesarstwo* Rzymskie upadło, rozpoczęło się formułowanie nowych państw i kolejne wędrówki ludów. Próbę zjednoczenia Europy podjął Karol Wielki próbując stworzyć nowe cesarstwo oparte na Rzymskim. Nie było to jednak łatwym zadaniem, pomimo tego iż Cesarzowi (koronowany w 800 roku) udało się objąć panowanie nad dużo ilością ziem to cesarstwo rozpadło się po jego śmierci, dało to początek Francji, Niemcom i po części Włochom. Przyczyną był brak więzi pomiędzy ludami, zostały podbite siłą, a syn Karola, Ludwik nie poradził sobie z opanowaniem buntów. W późniejszych latach próby politycznego zjednoczenia Europy także kończyły się niepowodzeniem, jednak kolejnej próby zjednoczenia podjął się Otton III w roku 996. Dążył do uniwersalizmu* państw Europejskich. Otton spotykał się z władcami krajów starego kontynentu chcąc uzyskać ich podległość, wielu władców wspierało cesarza (między innymi Bolesław Chrobry) lecz próbę zjednoczenia przerwała jego śmierć w 1002 roku. Mimo wielu prób żadnemu z władców nie udało się zjednoczyć Europy pod względem politycznym i objąć ją całą granicami jednego państwa. Można stwierdzić iż pod względem politycznym Europa nie była zjednoczona lecz istnieją inne czynniki które tworzyły z Europejczyków wspólnotę.
Jednym z czynników jednoczących stary kontynent jest religia. Od początku średniowiecza dominującą religią było chrześcijaństwo, w X wieku obejmowało niemalże cały kontynent. W latach 950 – 1000 nastąpiło gwałtowne przyjmowanie chrztów przez władców.

W połowie wieku X chrzest przyjęli królowie Danii i Norwegii, a w roku 1008 - król Szwecji. W taki sposób chrześcijaństwo dotarło do Skandynawii. W roku 973 powstało biskupstwo w Pradze. W 966 r. chrzest przyjął polski książę - Mieszko I. W roku 1000 powstało arcybiskupstwo w Gnieźnie .W 988 r. książę kijowski Włodzimierz I przyjął chrzest, a wraz z nim w orbitę chrześcijaństwa została wciągnięta cała Ruś.”

Władcy oraz królowie przyjmowali chrzest, aby nie być wykluczonymi z areny politycznej Europy, sakrament ten dawał im status pełnoprawnego państwa oraz pozbawiał pretekstu do najazdów innych państw, wykluczał atak ze względów religijnych. Przyjęcie chrześcijaństwa wiązało się także z rozwojem kultury i nauki. To właśnie przy kościołach i klasztorach powstawały szkoły. Europejczycy dzięki chrześcijaństwu posiadali wspólną sztukę ściśle z nim związaną. Artyści ze wszystkich Europejskich państw tworzyli dzieła oparte na religii. Motyw Boga, żywoty świętych czy życie i śmierć Jezusa były poruszane przez wszystkich, nie trzeba było znać tradycji państwa czy języka, każdy Europejczyk oglądając średniowieczne dzieła wiedział o co chodzi. Chrześcijaństwo łączyło lud starego kontynentu nie tylko ze względu na sztukę i wiarę, ale także ustaliło jednolite normy moralne. Dzięki wspólnej moralności władcy układali podobne prawo oparte na niej.

Innym czynnikiem łączącym średniowieczną Europę jest język. Na arenie politycznej oraz w literaturze obowiązywała łacina. Łacina była także językiem nauki, wszystkie księgi były w niej pisane , w tym języku księża wygłaszali kazania, a władcy porozumiewali się. Wspólny język umożliwił także wyjazdy młodych ludzi na zagraniczne studia. Wszyscy wiedzieli, że aby osiągnąć wykształcenie muszą znać łacinę. Zajęcia na każdym Europejskim uniwersytecie były wykładane w niej więc nikt nie musiał obawiać się, że decydując się na naukę za granicą nie poradzi sobie.

Kolejnym czynnikiem jednoczącym Europę były podziały w państwach oraz gospodarka, która w tamtych czasach była mało zróżnicowana. Ludzie głównie zajmowali się rolnictwem i hodowlą.
Feudalizm państw także przyczynił się do jednoczenia Europy. Wszystkie państwa posiadały podobne podziały społeczne związane z wykonywanym zawodem. Ludzi na całym starym kontynencie można było podzielić na: Chłopów, rzemieślników i kupców, władców ziemskich, mieszczan, szlachtę, rycerzy oraz duchowieństwo.

W mojej opinii, biorąc pod uwagę czynniki jednoczące i dzielące średniowieczną Europę dochodzę do wniosku iż nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy stary kontynent był zjednoczony czy raczej podzielony. Czytając powyższe argumenty widać, że pod niektórymi względami Europejczycy stanowią jedność (religia, kultura, sztuka, język) lecz inne czynniki tworzą między nimi podział (różnice gospodarcze, polityka). Jednak przy ogólnej ocenie muszę stwierdzić iż często różnice i podział brały górę nad jednością na co dowodem są liczne wojny których ludzkość była świadkami.

Gaja

Skutki XVII wiecznych wojen Polski

Skutki XVII wiecznych wojen Polski

Wiek XVII był wyjątkowo trudnym okresem dla państwa Polskiego, gdyż prowadziło ono w ciągu tego stulecia wiele wyniszczających wojen z silnymi przeciwnikami jakimi byli Turcy, Rosjanie, Kozacy oraz Szwedzi. W mojej pracy przedstawię przyczyny, streszczę przebieg wojen oraz przede wszystkim opiszę ich skutki.
Pierwszą z licznych XVII wiecznych wojen była walka ze Szwecją. Konflikt ten Polska „zawdzięcza” Zygmuntowi III Wazie, który w roku 1598 utracił tron szwedzki i dwa lata później, chcąc wywołać wojnę z prywatnych przyczyn wcielił inflanty należące do państwa Szwedzkiego do Polski. Kolejną przyczyną ataków Szwedów jest to, iż król Szwedzki chciał uczynić z morza Bałtyckiego wewnętrzny basen swojego państwa. W roku 1600 wojska Szwedzkie wkroczyły na teren inflant. Wróg dysponował liczniejszą armią i zajął prawie całe inflanty, lecz wojska polskie były lepiej przygotowane do walki. W roku 1601 miała miejsce bitwa pod Kockenhausen , pod dowództwem Krzysztofa Radziwiła. Polacy odnosili dalsze sukcesy w bitwach między innymi w bitwie pod Kircholmem w 1605 roku pod dowództwem Jana Karola Chodkiewicza pokonali czterokrotnie liczniejsza armię Szwedów. W 1611 roku zawarto rozejm z powodu śmierci Karola IX (króla Szwecji) i zaatakowania Szwecji przez Danię. Rozejm jednak został zerwany przez Szwedów, którzy chcieli wykorzystać fakt, iż Polska prowadziła wojnę z Turcją w 1621 roku. Zaatakowali ziemie należące do Polski, zdobywając Mitawę, Rygę i Parnawę. W późniejszym czasie doszło do odzyskania Mitawy oraz w 1622 roku zawarto ponownie rozejm pozostawiający w rękach Szwedów skrawki wybrzeża. W roku 1625 po podpisaniu rozejmu w Mittawie, Szwedzi zaatakowali po raz trzeci. Król szwedzki Gustaw II Adolf zaatakował Inflanty, a następnie przeniósł walki do Prus Królewskich oraz Pomorza Gdańskiego. Polacy walczyli o swoje terytorium i po raz kolejny mimo posiadania małej ilości wojska odnosili sukcesy w walce.
Odsieczą dowodził hetman Koniecpolski, mimo źle wróżącego dla kraju nazwiska, strona Polska odniosła zwycięstwo. W roku 1629 podpisano rozejm w Starym Targu. Jednak nie był to koniec konfliktu polsko-szwedzkiego, najgorsze miało dopiero nastąpić. W roku 1655 rozpoczęła się wojna zwana Potopem Szwedzkim. W skutek najazdu ogromnej armii Polska utraciła sporo ziemi, w tym także Litwę. Stefan Czarniecki stanął na czele powstania anty-szwedzkiego, rozpoczęto próby ratunku Polski. Szwecja zawarła sojusze z sąsiednimi państwami Polski przez co dochodziło do spustoszenia kraju. Wojna ze Szwecją dobiegła końca w roku 1660. Wówczas to obie, zmęczone wojną strony zdecydowały się na podpisanie traktatu pokojowego w Oliwie.
Skutki wojen polsko-szwedzkich były fatalne oraz długotrwałe dla Polski. Długi okres wojny doprowadził do wyniszczenia Rzeczpospolitej w każdej dziedzinie życia. Przede wszystkim na walkach ucierpiała gospodarka. Doszło do upadku gospodarki polsko-litewskiej oraz handlu morskiego, który dla państwa był bardzo ważny. W wyniku wojny Polska utraciła dostęp do morza, a zatem nie mogła eksportować i importować ważnych towarów na czym zdecydowanie ucierpiał skarbiec państwa. Finanse państwa zostały wyczerpane przez wojny i liczne grabieże oraz utratę lenna Prus Książęcych. Istotną stratą dla Rzeczpospolitej było także wyniszczenie polityki wewnętrznej państwa spowodowane osłabieniem pozycji sejmu (w czym miało swój udział prawo liberum veto). Doszło także do osłabienia autorytetu króla.
Można zatem stwierdzić, iż konflikt ze Szwecja dotknął wszystkich sfer istotnych dla państwa i zachwiał nimi na długi czas sprowadzając „czarne chmury” nad Rzeczpospolitą.
Kolejnym państwem z którym Polska toczyła wojnę było jedno z najsilniejszych państw ówczesnej Europy, Turcja. Przyczyn wybuchu konfliktu było kilka. Pierwszą z nich były działania Polskiej magnaterii podejmowanie na terenie Mołdawii, która była lennikiem Turków. Czynnikiem, który zaostrzał wzajemną agresję były najazdy kozaków (lenników Polskich) na ziemie Tureckie oraz najazdy tatarów (lenników Tureckich) na tereny Polskie.W 1668 roku abdykował Jan Kazimierz, nowym królem został Michał Korybut Wiśniowiecki opowiadający się za sojuszem z Habsburgami. Sojusz ten przyczynił się do zaostrzenia konfliktu z Turcją.
Walki pomiędzy Polską i Turcją rozpoczęły się w 1620 roku. Pierwszy etap walk po kilku starciach zakończył układu pokojowy chocimskiego z 1621 roku. Kolejny atak miał miejsce w 1672 roku, rozegrano kilka bitw i zakończono konflikt rozejmem w Żórawnie w 1676 roku, na którego mocy Turcja przejęła Podole z Kamieńcem oraz Bracławszczyznę; pozostała część ziem poprzednio utraconych powróciła do Rzeczpospolitej. Polacy nie mogli nacieszyć się długo spokojem ze strony Turków, gdyż w 1683 doszło do odsieczy wiedeńskiej, która zakończyła się zwycięstwem strony Polskiej. Jednak w 1699 doszło do zawarcia ostatecznego pokoju w Karłowicach, co zakończyło wojnę z Turcją.
Skutkami wojen polsko-tureckich było osłabienie Rzeczpospolitej pod względem wojskowym i ludnościowym, gdyż w wyniku wojny zginęło wiele osób i nawet całe wsie zostały opustoszone.
W wyniku konfliktu ucierpiała także tolerancja religijna państwa. Do tej pory Polska była uznawana za bardzo religijny kraj, jednak wraz z konfliktami rodziły się coraz to liczniejsze uprzedzenia w stosunku do innych religii. Wojna z Turcją nie była tak wyczerpująca jak walki ze Szwecją, jednak jak każdy konflikt zbrojny wymagała poświęcenia ludzi, nakładów finansowych i wiązała się z utratą niektórych terenów.

Nieszczęściem XVII wiecznej Polski były liczne wojny prowadzone z silniejszymi państwami i praktycznie odpieranie ataków ze wszystkich stron przez całe stulecie. Nie oszczędzili nas także Rosjanie. Jednak winą za rozpoczęcie konfliktu można obarczyć część Polskiej magnaterii, która popierając Dimitra Samozwańca wyruszyła do Moskwy. Opanował tron, jednak Rosjanom nie podobały się rządy nowego cara i urzędowanie Polaków w ich stolicy. Wszyscy zostali zabici. Jednak po krótkim czasie pojawił się kolejny Samozwaniec, a Polska magnateria znów go poparła – tym razem znów nie udało się przejąć władzy.
W roku 1609, Wasyl Szujski (car Rosji) zawarł sojuszze Szwecją. Zawiązane przez strony porozumienie przyczyniło się do wybuchu wojny z Rzeczpospolitą. W 1610 roku doszło do walki Polski z wojskami rosyjsko-szwedzkimi. Przeciwko liczącej około 35 tysięcy żołnierzy, stanęło zaledwie 7 tysięcy polskich żołnierzy. Hetman Stanisław Żółtkiewicz wygrał tę bitwę pod Kłuszynem, dzięki czemu wojsko Rzeczpospolitej opanowało Moskwę. Sukces jednak pogrzebał ówczesny król, Zygmunt III Waza. Rosjanie wyrazili zgodę na przekazanie korony carskiej Władysławowi Wazie (synowi Zygmunta III), jeśli ten przyjmie wyznanie prawosławne. Król odmówił. Domagał się on bowiem, praw do carskiej władzy wyłącznie dla siebie. Nie przemyślane postępowanie władcy było fatalne w skutkach i zmarnowało ogromną szansę dla Polski.
Przeciwko Polakom na Kremlu wybuchło powstanie i polska załoga musiała skapitulować.
Pierwsza wojna polsko-rosyjska zakończyła się rozejmem w Dywilnie w 1619 roku.
Do kolejnego konfliktu zbrojnego doszło w 1632, nie trwał on jednak długo. Dwa lata później zakończył go rozejm w Polanowie.
Lata 1654-1686 przyniosły Polsce kolejne walki z Rosją. W roku 1654 doszło do porozumienia Rosjan z kozakami, którzy chcieli przyłączyć do państwa moskiewskiego Ukrainę, która należała do Polski. Tak rozpoczęło się powstanie na Ukrainie, Bohdana Chmielnickiego.
W 1667 podpisano rozejm w Andruszowie, prze który Rzeczpospolita kolejny raz traciła swoje prawa do ziemi smoleńskiej, czernihowskiej oraz siewierskiej. Ukrainę podzielono na dwie strefy wpływów: na polską - prawobrzeżną, oraz na rosyjską- lewobrzeżną. Kijów powierzony Rosji na dwa lata, nigdy do Rzeczpospolitej nie powrócił.
Skutki wojen polsko-rosyjskich były wynikiem źle prowadzonej polityki. Nieustępliwość oraz zachłanność Zygmunta III, przyczyniła się do upadku polskich koncepcji politycznych wobec Rosji w XVII stuleciu, które były dla Polski sporą szansą na uzyskanie wielu terenów i siły. Jednak w skutek złych decyzji Rzeczpospolita utraciła duże obszary terytorium i po raz kolejny została wyniszczona. Także w wyniku tej wojny stracono wielu ludzi, którzy zamieszkiwali tereny zagarnięte przez Rosjan. Niestety także gospodarka ucierpiała, ponieważ Polska utraciła żyzne tereny Ukrainy. Po raz kolejny nie obeszło się bez grabienia ziem Rzeczpospolitej – Polacy znów tracili swoje majątki, dobra kulturalne, tereny, a także rzecz istotną – nadzieje i morale.
Wojny zawsze wiążą się ze stratami, jednak w przypadku XVII wiecznej Polski miały fatalne skutki. Problemem, który od zawsze miała Rzeczpospolita była mała armia, jak wobec tego mieli stawiać czoła trzem potężnym przeciwnikom?
Najtrudniejszym okresem w dziejach wojen prowadzonych przez Rzeczpospolitą w XVII wieku, były lata 1648-1667;.Polacy stawiali wówczas czoła trzem przeciwnikom: Szwecji, Rosji oraz Kozakom dowodzonym przez Bohdana Chmielnickiego. Wynikiem tego było zrujnowanie gospodarki, utrata wielu istotnych dla Polski terenów, konflikty wewnętrzne w państwie i wyniszczenie polityki. W okresie wojen XVII stulecia, zdezorganizowano działanie sejmu, najczęściej zrywając jego obrady i wykorzystując zasadę liberum veto, które nie tylko blokowano pojedynczą decyzję, ale ogół prac podejmowanych przez sejm. Polską politykę ponadto osłabiały walki szlachty z magnaterią, której działanie nie koniecznie było popierane przez ogół państwa, lecz przez inne państwa odbierane jako działania Polaków – czego dowodem jest poparcie Dimitra Samozwańca. Nie tylko znacznie osłabła polityka wewnętrzna, ale także zewnętrzna. Do tego wszystkiego porażki, utraty ziemi źle wpływają na obywateli państwa, których z każdą przegraną wojną ubywało, aż w końcu doszło do utraty około 40% mieszkańców Rzeczpospolitej.
Skutki wojen XVII na stałe osłabiły państwo Polskie. Fatalne decyzje i wyniszczenie na stałe zostawiły piętno na Rzeczpospolitej, która po licznych porażkach nie była w stanie osiągnąć poprzedniej siły. Mimo tego, iż Polacy pokazali, że potrafią wygrywać bitwy w pięknym stylu i są dobrymi wojownikami to stulecie nie było dobre dla Rzeczypospolitej.

Gaja

Wkład starożytnych Greków w rozwój cywilizacji

Poziom klasy 1 lo
Wkład starożytnych Greków w rozwój cywilizacji

Grecja – Państwo leżące wśród trzech mórz, które przez swoją górzystą budowę nigdy nie stworzyło jednolitego państwa, a jedynie państwa-miasta tzw. Polis. Granice państwa sięgały między innymi Azji,Afryki oraz stepów południowej Rosji co sprawiało, że ludność była bardzo zróżnicowana i wpływała na siebie, także pod względem kultury. Początkowo mogłoby się wydawać, że przez swoją budowę państwo nie przetrwa, a już na pewno nie stworzy ogromnej cywilizacji z której ludzie będą czerpali aż po dzisiejsze czasy. O dziwo ludzie przez wieki nie wzorowali się tylko na jednym czy dwóch Greckich osiągnięciach, ponieważ nie byłoby dziedziny w której Hellenowie nie zasłynęliby i która nie wpłynęłaby na późniejsze czasy. W mojej pracy przedstawię najważniejsze osiągnięcia starożytnych i ocenię ich wkład w rozwój cywilizacji człowieka.
Jednym z największych osiągnięć starożytnych Greków jest filozofia. Początkowo zainteresowali się przyrodą i badali jej zjawiska, szukali na nie odpowiedzi, wyjaśnienia. Stąd właśnie pochodzi nazwa, w dosłownym tłumaczeniu oznacza „poszukiwanie”. Prawdopodobnie określenie to wprowadził Pitagoras. Zazwyczaj naukę tę dzieli się na trzy okresy: presokratejski, klasyczny oraz hellenistyczny. Początek filozofii dali myśliciele w ok. VI w. p.n.e, najstarszym z nich jest Tales z Miletu. Pierwsze myśli filozoficzne związane były z czterema żywiołami i bytem, już w tamtych czasach powstawały twierdzenia matematyczne oraz teoria, że świat da się przedstawić w liczbach – odkrycia te zostały podstawą dzisiejszej nauki. Grecy „stworzyli” logikę niezbędną do właściwego pojmowania świata. W okresie hellenistycznym w centrum uwagi staną człowiek. Zaczęli rozmyślać nad pięknem, dobrem, poszerzyli pojęcie logiki oraz nad ideami. W czasach filozofii hellenistycznej powstały podstawy etyki, której dziedziną jest między innymi moralność – dzięki niej powstały podstawy „dobra i zła”, ustalono umownie co wolno człowiekowi, a co wykracza po za jego człowieczeństwo. Ze starożytnej filozofii czerpały późniejsze epoki, na greckich myślicielach ludzie wzorowali się przez setki lat. Najwięksi myśliciele zazwyczaj interesowali się także matematyką i astronomią, w tej pierwszej dziedzinie mieli najwięcej osiągnięć. Obliczali odległość ziemi od słońca i twierdzili, że jest okrągła. Rozrysowali model nieba i omawiali na nim ciała niebieskie. Niepodważalną prawdą jest, że Grecy są ojcami nauki.

Starożytnym Grekom zawdzięczamy także stworzenie jak dotychczas najlepszego ustroju politycznego – Demokracji. Oni jako pierwsi pozwolili dojść do głosu ludziom, odstąpili od rządów jednego wodza i dali władzę ludowi. Ośrodkiem w którym powstał ten ustój były Ateny. Ateńczycy jednak nie nazywali go demokracją lecz oligarchią, nie mniej jednak ich poczynania stanowią podstawę funkcjonowania większości dzisiejszych państw.

Filozofia i podstawy nauki to nie jedyne osiągnięcia Greków. Mieli oni także ogromny wpływ na sztukę. Ukształtowali pojęcie piękna, wręcz wyznaczyli je. Jedną z dziedzin sztuki jest rzeźba. Początkowo Grecy skupiali się na przodzie ludzkiego ciała, które przypominało kolumny. W późniejszych czasach zaczęli tworzyć rzeźbiarze tacy jak Myron, Fidiasz i Poliklet. Skupiali się na właściwych proporcjach ciała, starali pokazać się je w ruchu, realistycznie oraz ukazać piękno ludzkiego ciała. Ostatnim okresem był okres hellenistyczny w którym przedstawiano (np. W formie płaskorzeźb) sceny związane z bóstwami, często pełnie uczuć i bólu.

W starożytnej Grecji powstały także piękne dzieła literackie. Grecy zapoczątkowali gatunki i rodzaje literackie, które funkcjonują do dziś. Grecy wymyślają mity,aby objaśnić zjawiska związane ze światem, stają się one podstawą większości historii, poematów itp. Które wymyślili. Pierwsze na świecie eposy powstają właśnie z ręki Greka, którym umownie jest Homer, oczywiście chodzi o „Iliadę” i „Odyseję” z której czerpie także sztuka współczesna. Wciąż powstają wiersze związane z bohaterami przedstawionymi w nich, sztuki oraz filmy. Ojcami dramatu, który jest podstawą teatru także są starożytni hellenowie. Teatr bez wątpienia od wielu wieków odgrywa znaczącą rolę w życiu kulturalnym ludzi. Ma na celu bawić, wzbudzać emocje takie jak smutek, a także często uczyć czegoś. Niektóre dramaty (np. „Antygona” i „Król Edyp” Sofoklesa są wystawiane także w dzisiejszych czasach). Dzięki temu rozpoczął się rozwój prozy. Artyści starali się uchwycić piękno świata oraz ideały postaw, zachowań w słowach. Powstała poezja (powstały takie gatunki jak oda, hymn, elegia, tren). Poematy starożytnych hellenów były niejednokrotnie wzorem dla późniejszych poetów, także Polaków takich jak np. Adam Mickiewicz czy Jan Kochanowski. Autorzy niejednokrotnie tworzyli reinterpretację wierszy wykorzystując opisy bohaterów, które stworzyli antyczni twórcy. Nadawali im nowe cechy, jednak podstawa pozostawała ta sama. Niestety nie zachowało się wiele dzieł literackich, jednak te które przetrwały odcisnęły trwały ślad na późniejszej sztuce w pozytywnym znaczeniu.

Jednym z ich wybitnych osiągnięć jest architektura. Budowle, które stawiali śmiało możemy nazwać dziełami sztuki. Choć były zazwyczaj proporcjonalne, często proste to biło od nich piękno. Ich podstawę stanowiły kolumny, często pięknie zdobione bądź proste, lecz nie mniej piękne. Większość z ich najpiękniejszych budowli stanowiły świątynie wznoszone na cześć bogów. Rozmawiając o osiągnięciach budowlanych Greków nie możemy zapomnieć o amfiteatrach., które były idealnie przemyślane, dzięki czemu przedstawienia udawały się, a widz mógł z dużej odległości widzieć i słyszeć aktorów. Budowle zostały dobrze przemyślane przemyślane, że zostały dobrze wybudowane dzięki czemu po dziś dzień mogą cieszyć nasze oczy. Zabytkami, które możemy podziwiać dziś są między innymi: Akropol i teatr Dionizosa.

Biorąc pod uwagę powyższe argumenty i wiedzę historyczną utwierdzam się w przekonaniu, że starożytni Grecy bez wątpienia przyczynili się w ogromny sposób do rozwoju cywilizacji człowieka, co więcej mogę nawet stwierdzić, że stworzyli jej podstawę bez której późniejsze pokolenia ludzi nie stworzyłyby wielu wartościowych dzieł. Myśli Greków, ich osiągnięcia pozwoliły człowiekowi wyjść z ciemnych wieków, to właśnie oni podarowali człowiekowi naukę na której opiera się cały świat, a także pokazali człowiekowi czym jest piękno, wyznaczyli jego kanony. Krótko mówiąc starożytni Grecy stworzyli podstawę cywilizacji, a tego nie da się ocenić, ponieważ posiadają osiągnięcia wybiegające po za wszelką skalę bez których ludzie nie osiągnęli by tak wiele.

poniedziałek, 20 września 2010

Kościół w czasach PRL

Kościół w czasach PRL

Widmo komunizmu pojawiło się nad Polską już w 1944 roku, wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na jej terytoria. Faktyczne wprowadzenie przez ZSRR rządów komunistycznych nastąpiło po konferencji jałtańskiej, która miała miejsce od 4 do 11 lutego 1945. Ustalono na niej, iż Rzeczpospolita zostanie objęta „zwierzchnictwem” Związku Radzieckiego. Decyzja ta była równoznaczna ze znalezieniem się za tak zwaną „żelazną kurtyną” - należeniem do bloku państw demokratycznych w których oficjalnie panowała demokracja i suwerenność, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Polityka tego typu była charakterystyczna dla ZSRR, w państwach podporządkowanych rządzono w sposób autorytarny lub totalitarną monopartią, w Polsce było nią PZPR. Zatem wprowadzenie w życie doktryn komunistycznych było nieuniknione. Założenia komunizmu obejmowały nie tylko zależność od Związku Radzieckiego, określały reguły gospodarki, polityki, ingerowały w życie prywatne obywatela ale także rozwinęły aparat przemocy, który miał na celu zastraszenie społeczeństwa w celu kontroli. Szereg represji wywieranych przez władzę dotkliwie odczuł kościół katolicki. Zgodnie z ideologią komunistyczną, która zakłada materializm, wobec czego odrzuca istnienie Boga i popierała ateizm, zasady te istniały od początków komunizmu, opierały się na twierdzeniu Karola Marksa, który religię określał jako „opium ludu” - coś zbędnego i przeszkadzającego w osiągnięciu szczęścia. Włodzimierz Lenin przekształcił to stwierdzenie w „opium dla ludu” i stało się to jedną z podstaw potępiania kościoła.
Myślę, że problem dobrze wyjaśnia ks. prof. Roman Dzwonkowski w swojej pracy Walka z Kościołem katolickim w PRL: „Kościół był jedyną, niepodporządkowaną partii strukturą społeczną i religijną, totalitarny system komunistyczny nie mógł go tolerować. Zniewolenie społeczeństwa wymagało zniewolenia Kościoła.”.
Polska była jednym z dziesięciu krajów, które znalazły się pod „opieką” ZSRR, jednak tylko w niej uczucia religijne i religia katolicka była tak silnie zakorzeniona w tradycji i mentalności ludzi, którzy po wojennych doświadczeniach szukali pocieszenia, między innymi przez cierpienia jakie przeżyła społeczność kościelna (tysiące zabitych księży w obozach koncentracyjnych). Władze Związku Radzieckiego widziały zagrożenie dla systemu we więzi jaka łączyła Polaków z kościołem, zatem w związku z tym rozpoczął się okres represji i prześladowań. Sytuacje te możemy podzielić na okresy – w zależności od intensywności i stopnia agresji działań. Początkowo, przez około trzy lata od konferencji jałtańskiej komunistyczna władza starała się działać łagodniej, a wręcz stwarzać pozory poparcia religii, przykładem tego może być branie udziału w wydarzeniach związanych z kościołem przez Bolesława Bieruta i innych funkcjonariuszy partyjnych. Mimo to już w 1945 roku został przez komunistów zerwany konkordat zawarty między II RP a Watykanem, gdyż według ideologii komunistycznej był to jeden z głównych wrogów systemu. Od roku 1948 zaczęto akcje propagandowe, przedstawiano katolicyzm jako wrogość wobec systemu, a także rozpoczęto zakładanie teczek dla każdej parafii i obserwowano księży i ludzi powiązanych z działalnością kościoła. W 1949 roku rozwiązano stowarzyszenia katolickie i wymagano posiadania zgody władzy do urządzania wszelkich działalności religijnych po za podstawowymi działaniami na terenie kościołów. Jednak nie wszyscy duchowni byli poddawani kontroli i represją, w 1949 roku powstała grupa tzw. księży patriotów, ich celem było „uniezależnienie polskiego kościoła katolickiego od Rzymu i podporządkowanie władzom komunistycznym w Polsce.”, zatem współpracowali oni z władzą i m.in. Donosili oraz szerzyli propagandę. Komuniści podążali za wzorcami sowieckimi w walce z kościołem. Starali się przeniknąć do jego struktur, uzyskać agentów wśród duchownych, zdobywać niewygodne materiały czy zwyczajnie podrzucać duchownym fałszywe dowody oskarżeń. Działania te wspomagano dzięki manipulacją informacjami w mediach. Sytuacji nic nie zmieniało, nawet podpisanie w 1950 roku porozumienia pomiędzy kościołem, a komunistyczną władzą, co było równoznaczne z odcięciem się od antykomunistycznego podziemia. Kościół mimo prób ośmieszenia nadal był dla Polaków ostoją i nadzieją w trudnych chwilach, komuniści widzieli w tym ogromne zagrożenie, zatem próbowali dalej wszelakich metod likwidacji tej instytucji.
Władza, dążąc do wyniszczenia Kościoła od środka, ogłosiła 9 lutego 1953 r. dekret, w którym ustanowiono prawo dla komunistów do decydującego głosu przy obsadzeniu stanowisk kościelnych. Stanowczo sprzeciw tym postanowieniom wykazała grupa biskupów z prymasem Stefanem Wyszyńskim na czele, skierowali pismo do biura władz – zakończone znanym zdaniem „Non ossumus!”. W odpowiedzi na to komuniści urządzili pokazowy proces księdza Czesława Kaczmarka, a także w nocy 25 września uwięzili samego prymasa. W obliczu tych sytuacji uświadomiono sobie realne zagrożenie dla istnienia wolnego kościoła w Polsce, a także wobec życia duchownych przez co episkopat przystawał na żądania władzy. Jednak nie odniosło to zamierzonego celu, represje nadal trwały, usuwano religię ze szkół, utrudniano organizacje uroczystości religijnych, zamykano placówki związane z kościołem. Przed totalnym wyniszczeniem życia duchowego kościół uratowała tzw. „Odwilż” i odprężenie polityczne, które nastąpiło po śmierci Stalina i zmianie władz w Polsce. Właśnie w tym okresie powstały Kluby Inteligencji Katolickiej z którymi związane były pisma katolickie takie jak „Tygodnik Powszechny” z Krakowa.
Dalszy etap szykan PRL wobec kleryków to powoływanie ich od 1959 r. do odbywania czynnej służby wojskowej. Początkowo alumnów wcielano do różnych jednostek, jednak kiedy zauważono ich wpływ na innych żołnierzy, utworzono trzy kompanie kleryckie: w Bartoszycach, Brzegu i Szczecinie. W wojsku starano się zniechęcić młodych kleryków do zawodu księdza, przedstawiając go jako aspołeczny i ukazać atrakcyjność życia w duchu socjalistycznym. Poszczególne osobistości kościoła padały ofiarami aparatu przemocy. Więzienia były wypełnione duchownymi, innych spotykał znacznie gorszy los taki jak śmierć.
Jednym z najbardziej znanych przykładów jest ksiądz Jerzy Popiełuszko, który został zamordowany przez SB 19 października w 1984 roku w Włocławku. W latach szkolnych przez swoją religijność wielokrotnie miał kłopoty, odbywał obowiązkową służbę wojskową w Bartoszycach, jednak nie przeszkodziło mu to w zostaniu księdzem. Święceń w 1972 roku udzielił mu sam kardynał Stanisław Wyszyński. Od 1980 roku był silnie związany z ruchem robotniczym, także z Solidarnością. W czasie strajku został wysłany do odprawiania mszy w Hucie Warszawa, natomiast w stanie wojennym w Kościele św. Stanisława Kostki organizował „Msze za Ojczyznę”.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko wielokrotnie narażał się władzy między innymi przez zawieranie treści politycznych w swoich kazaniach .Komunistów na pewno także przerażał jego wpływ na społeczeństwo, ponieważ zdobył popularność i poparcie wśród Polaków. Jego aktywna i jawna działalność na rzecz ludzi i kościoła, która nie odpowiadała ideologii władzy zakończyła się tragicznie. Początkowo wrabiano go w posiadanie nielegalnych rzeczy w domu, a następnie brutalnie zamordowano – wszystko to było wypełnianiem przez SB rozkazów władzy. Takich przypadków przez całe istnienie PRLu było jednak znacznie więcej, część z nich jednak została skutecznie tuszowana przez służby bezpieczeństwa i władzę.
Przełomowym momentem w życiu społeczno-religijnym był rok 1978, gdy arcybiskup krakowski Karol Wojtyła został papieżem. Po raz kolejny Polacy udowodnili jak niezłomna jest ich wiara i jak wielkie znaczenie ma dla nich to szczególnie wyróżnienie ich rodaka. Podczas pierwszej pielgrzymki papieża do ojczyzny w 1979 roku zgromadził 8-10 milionów wiernych. Ich liczebność była przytłaczająca wobec agentów rządowych, którzy nie zdołaliby ich powstrzymać czy namierzyć poszczególne osoby. Papież podbudował naród do dalszej walki o wolność wyznania.
Polski Kościół w latach 1945-1989 przeżył jedne z najcięższych represji w czasach współczesnych, przez swój wpływ na życie ludzkie był odbierany jako konkurencja dla władzy i mógł osłabić jej autorytet. Zatem za wszelką cenę komuniści, zgodnie z propagowanymi ideami starali się zwalczyć różnymi sposobami więź jaką od lat czuła część narodu polskiego z kościołem i wiarą. Zaangażowanie ze strony księży w życie polityczne dodatkowo zaogniało konflikt, odpowiedzią na to była działalność Służb Bezpieczeństwa, która łamała prawa człowieka i wszelkie zasady moralne. Duchowni, kościół i jego działacze płacili wysoką cenę za obronę własnych poglądów, wiary i walkę w imię wolności sumienia. Wielokrotnie było to największe z możliwych poświęceń – oddanie własnego życia w imie idei.

Gaja